top of page

Instruktorski Kalendarz Adwentowy - 18 grudnia 2020


Stoję w korku. Już od piętnastu minut. Sama na siebie psioczę w duchu, bo przecież wyjazd do najbliższego większego sklepu, tylko dlatego, że skończył się cukier i właściwie od razu mogłabym kupić masło i mąkę do świątecznych wypieków, był mocno nieprzemyślany. A teraz siedzę w samochodzie, zablokowana w rzędzie kilkudziesięciu mnie podobnych. W radio popularne świąteczne piosenki, które na siłę chcą mnie przekonać, że jest pięknie, że wokół pada śnieg i nadszedł czas zrozumienia i miłości. Jak bardzo ta piosenka zderza się z rzeczywistością wokół mnie. I tej w mojej głowie.


Nagły impuls kazał mi zmienić pas. Zamiast skręcić w prawo, do centrum handlowego, jadę teraz prosto. jeszcze 200 metrów i parkuję na leśnym parkingu. Potem szybko wysiadam i biegnę tam, między drzewa, zanurzam się w panującej tam ciszy i spokoju. Opieram się o najbliżej rosnące drzewo. To leszczyna. Dotykam czołem jej pnia, oddycham głęboko i czuję, jak powoli ogarnia mnie spokój. Uczę się od drzewa tego, jak trwać, mocno zakorzenionym w tym, co ważne - w swoich wartościach. Dopiero tu, w leśnej ciszy, w namacalnej obecności drzew dociera do mnie, że w tym wszystkim wcale nie chodzi o cukier i mąką, o świąteczne wypieki ani nawet o to, by spędzić miło czas w gronie najbliższych.


Las znowu zafundował mi spotkanie z samą sobą. Jak zwykle trudne, bo pokazujące jak bardzo zagubiłam się we współczesnym świecie…


***


Gdzieś w oddali słychać odgłos piły ścinającej kolejne drzewa. Być może to wyrąb osobników martwych, zniszczonych - normalny leśny zabieg pielęgnacyjny. Ale gdzieś z tyłu głowy pojawia się natrętna myśl, że może ścinamy tyle drzew, bo za bardzo przypominają nam o tym naszym zagubieniu, oderwaniu od korzeni, niemocy zrozumienia tego, co naprawdę istotne… Może wycinką próbujemy zagłuszyć takie niewygodne myśli?



hm. Elżbieta Noga

22 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comentarios


bottom of page