top of page
  • Zdjęcie autoraMargarett A

Instruktorski Kalendarz Adwentowy, 11.12.2020


Już prawie połowa grudnia. To dobry moment na podsumowanie mijającego roku. Ciężkiego roku. Chyba każdy z nas czuje, że minione miesiące były trudne, pod różnymi względami. W mediach społecznościowych co rusz natknąć się można na mniej lub bardziej zabawne grafiki i memy, które wyrażają zbiorową chęć pożegnania tego roku. Życzenia niech ten kolejny rok będzie lepszy niż mijający, składane tradycyjnie w sylwestrowa noc, dokładnie o północy, nabierają dzisiaj głębszego znaczenia. Chyba wszyscy jesteśmy już zmęczeni, chcielibyśmy odpocząć. Położyć się wieczorem do łóżka, przytulić głowę do poduszki i zasnąć z poczuciem spokoju i pewności, że jutro nie zaskoczy nas nieprzyjemnie… Patrzę wstecz na ten rok i widzę te wszystkie momenty strachu o to, jak będzie wyglądać moje jutro. Wszystkie dni, kiedy mięśnie karku napinały się z powodu stresu tak bardzo, że nie byłam w stanie znaleźć pozycji, która przyniosłaby chwilę odpoczynku. I te momenty, kiedy nie potrafiłam pohamować łez. Rozczarowania, pożegnania, straty… Ale ponad tym widzę też chwile radości: wspólnego gotowania z Przyjaciółmi i dla Przyjaciół; hiszpańską fiestę gdzieś pośród Tatr, którą dostałam na urodziny i która okazała się najlepszym prezentem; chwilę refleksji w deszczu przy wypalonym ognisku po zakończonym właśnie, trudnym dla mnie z wielu powodów kursie drużynowych; kawę zrobioną przez kogoś, kto wiedział, że dokładnie w tym momencie potrzebuję tego drobnego gestu; medytacji podczas motania tradycyjnych słowiańskich lalek, co doprowadziło do spotkania ze sobą; wspólnej modlitwy podczas Kąpieli Metodycznej i pięknej opowieści druha Polaszka; odkrycia kilku kolejnych miejsc, do których tak bardzo chce się wracać - jak do domu; spotkań z ludźmi, od których tak wiele mogę się uczyć… Mam taki zwyczaj, że co roku wybieram sobie jedno słowo, które ma mi towarzyszyć przez kolejnych dwanaście miesięcy. Kiedy w styczniu zapisałam w dzienniku BALANS nie przypuszczałam nawet, jak wyboista może być wędrówka do osiągnięcia prawdziwej równowagi. Jak bardzo wymagające jest nauczenie się przyjmowania tego, co przynosi życie i podnoszenia głowy wysoko za każdym razem, gdy świat zdaje się nas przygniatać. I jak trudną lekcją jest lekcja odpuszczania tego, czemu trzeba pozwolić odejść. Wśród najpiękniejszych chwil minionego roku jest też wspólna wyprawa z synem do kina na film “Mulan”. I słowa piosenki z tego filmu, które chyba idealnie podsumowują ten mój rok: Wierną odważną prawą i dzielną

Taką mnie widzi świat

Czuję pod zbroją wciąż we mnie klęczą

Słabość obawa strach

Kiedy serce rytm wybije

Gdy do walki wezwie dziś

Czy mi serce też podpowiesz

Jak mam wojowniczką być

Jak mam wojowniczką być

Przegrać nie sztuka a do zwycięstwa

Żaden nie wiedzie skrót

Razem ze słońcem wstaję bezbronna

I ruszam w drogę bez słów

A gdy serce rytm wybije

I do walki wezwie mnie

Stanę mocna i gotowa

Nucąc wojowniczki pieśń

Nucąc wojowniczki pieśń

W nierównej walce w krzyku przez sen

Zawsze przy sobie odwaga i lęk

Śpiewaj mi serce chcę słyszeć przez łzy

Że walczyć to żyć

Kiedy serce rytm wybija

I do walki woła cię

Pozwól sobie je usłyszeć

Gdy być wojownikiem chcesz

Już wiem, że w kolejny rok wejdę silniejsza, z pokorą, odwagą i ekscytacją czekając na to, co przyniesie. Niech przyszły rok będzie takim, jakim będziecie go widzieć… hm.Elżbieta Noga



17 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page