top of page
  • Zdjęcie autoraMarian Antonik

Między ciszą a nadzieją. 9 kwietnia


Myśli poranne: Wielki Czwartek



Stał zziebnięty pod wejściem do jednego z większych sklepów. Za każdym razem, kiedy szłam kupić chleb, masło, świeże owoce, także te sprowadzane z dalekich krajów - egzotyczną fanaberię, po prostu tam był. W tym samym, niezależnie od pogody, ubraniu, które, sądząc po zapachu, wymagało prania. Jemu też pewnie przydałaby się kąpiel. Nie tylko dla higieny, ale też po to, by mógł odzyskać choć odrobinę poczucia własnej godności. Ludzie wchodzący do sklepu odwracali wzrok. Patrzyli pod stopy, w drugą stronę. On nie mieścił się w ich świecie natychmiastowego zaspokajania potrzeb, ciągłego spalania się w wyścigu po więcej - świecie nadmiaru, natychmiastowych przyjemności. I pustych zdań o tym, że równe prawo i szacunek dla każdego. Byleby tylko wpisywał się w wygodny obraz rzeczywistości…


Tego dnia na stacji benzynowej kupiłam jedną kawę więcej. Dla mnie to tylko kilka monet mniej w portfelu. I ogromny wysiłek, by ten jeden raz nie odwrócić wzroku, wyjść ze swojej bańki, zobaczyć innego człowieka. Dla niego to być może jedyny ciepły napój w tamtym dniu. I iskra, która na chwilę pojawiła się w oku. Podziękował skinieniem głowy, a potem poszedł podzielić się z kumplem, który czekał za rogiem. Dostałam ważną lekcję...


***

Wielkoczwartkowe tajemnice kryją się we wspólnocie stołu. W byciu razem. W dzieleniu się posiłkiem i swoją obecnością. Jedzenie też może być modlitwą. Jeszcze większą spotkanie z innym człowiekiem.


A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany”. Ten moment wielkoczwartkowej historii zawsze uderzał mnie najbardziej. Scena, która dziecku, uczonemu przecież, że Jezus to Bóg, Mistrz i Nauczyciel, nie mieściła się w głowie. Bo jak to? Zdejmuje szaty, owija się kawałkiem materiału? Myje innym nogi, jak służący? 

Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział”. To ważna lekcja dla każdego z nas. Lekcja pokory. I tego, że żeby być pierwszym, trzeba umieć być ostatnim. Żeby przewodzić, trzeba wyzbyć się dumy i nauczyć się stawać na końcu. Żeby być wielkim, trzeba stać się małym. I spotkać się z innym człowiekiem nie wtedy, kiedy nam jest wygodnie, ale kiedy on tego potrzebuje. Dostrzec go, czasem kosztem swojej wygody. Służyć mu. Im wyższe stanowisko pełnimy, im wyżej stawiamy siebie w jakiejkolwiek hierarchii, tym ta służba musi być bardziej odpowiedzialna, silniejsza, większa…


***

Pokora i miłość. Tego dzisiaj musimy się nauczyć. 

Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział”. Nie muszę rozumieć planu, który został mi wyznaczony. Nieraz już przekonałam się, że nie trzeba kłócić się z losem, bo nawet to, co wydaje się czarnym scenariuszem, często jest szansą. Dzisiaj też dostajemy szansę na zmianę. Na odkrycie swojej drogi albo znalezienie tej zagubionej. I na odważne pójście we właściwym kierunku, nawet jeśli to oznacza bycie w kontrze do głównego nurtu. Dostajemy szansę, by na nowo dostrzec innego człowieka - z miłością i pokorą. 

Czy jesteśmy gotowi z niej skorzystać?


***

Ten, którego poczęstowałam kiedyś kawą ostatnio stanął w mojej obronie. Kiedy dwóch innych w niewybredny sposób próbowało zaczepiać, stanął między mną a nimi, w tych samych brudnych ubraniach, ale jakby mniej przygarbiony. i rzucił swoim zachrypniętym od alkoholu głosem: “Pani kierowniczko, pani tu nikt nie ruszy, niech pani będzie spokojna”. Wystarczyło. A ja upewniłam się, że każda sytuacja i każde spotkanie jest po coś. Nawet, jeśli teraz tego nie rozumiemy. Zawsze w końcu przychodzi czas, w którym już wiemy…


K. Kowalska, S. Soyka “Tolerancja” https://youtu.be/6-FNRlr_GAE


Ela





15 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page