top of page

Między ciszą a nadzieją. 15 marca 2020

Nie jest łatwo. Nagle, odcięci od wszystkiego, co do tej pory stanowiło codzienność, siedzimy zamknięci w domach. Wciąż w tym samym rytmie, z tymi samymi ludźmi. Z nudów włączamy telewizję, scrollujemy Facebooka, chłoniemy dopadające nas zewsząd kolejne doniesienia o tym, ilu chorych i jakie jeszcze restrykcje zostaną wprowadzone, żeby chronić nas wszystkich przed katastrofą. Dostęp do wiedzy jest ważny, ale ten natłok wiadomości sprawia, że szybko ulegamy panice i niepewnie patrzymy w przyszłość. Może więc warto czasem odciąć się, choć na chwilę? Odłączyć, wyciszyć? Skupić nie na czarnych myślach o tym, co może stać się za chwilę, ale być tu i teraz? Dostrzec piękno życia i obecnej chwili? Być...


Jedyny moment, w którym warto żyć, to dzień dzisiejszy. (…) Tę radę usłyszałam od pewnej starszej kobiety, którą poznałam na rekolekcjach. Każdego ranka, czy budziło ją słońce, deszcz, śnieg czy wiatr, otwierała okno w sypialni, brała głęboki oddech i witała dzień słowami z Psalmu 118: << Oto dzień, który Pan uczynił: radujmy się zeń i weselmy>>. Oto on. Oto ten dzień. Nie wczoraj. Nie jutro. Ten dzień. Kiedy wyparłam z myśli wszystko, poza chwilą obecną, w moim życiu pojawiła się radość.

Nie długie godziny ekstazy, ale momenty subtelnej przyjemności, których już nie przegapiałam, rozmyślając o wczoraj albo wypatrując jutra. (…) Już nie pozwalam, żeby lęk przed jutrem, poczucie winy lub zadawnione urazy psuły mi dzień. Bóg nie uobecnia się w przeszłości ani w przyszłości. Jahwe znaczy <Jestem, który Jestem>.

On uobecnia się teraz. Kiedy powołam się na tę obecność, jestem w stanie znieść każdą rzecz, którą przynosi dzień. To wszystko, czego się od nas oczekuje – byśmy żyli chwilą obecną”.

(Regina Brett, „Bóg nigdy nie mruga”, Kraków 2012)


Znajdźcie dziś chwilę, by zachwycić się światem. Mimo wszystko...



9 wyświetleń1 komentarz

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page